Jeszcze kilka lat temu nie do pomyślenia, ale ostatnie
wydarzenia pokazują, że takie ostrzeżenia nie są bezsensowne. Część osób, które
zimą wybierają się w góry nawet nie myśli o tym, aby dostosować się do ostrzeżeń
ratowników górskich, a co dopiero się do nich stosować.
Zastanawiam się czy turyści stwierdzają, że jednak są
zmęczeni i nie chce im się wracać, w trampkach jest za ślisko czy boją się, że
nie zdążą na serial. Te wezwania są tak absurdalne, że aż trudno się do nich
odnieść. A może tak kosztami za nieuzasadnione wezwanie ratowników powinni być
obarczani wzywający? Słowacja takie rozwiązanie bardzo sobie chwali.