Pomysł może wydawać się absurdalny, ale 10 lat temu taką
decyzję podjął pewien Chińczyk. Mężczyzna po kolejnej kłótni z żoną został
wyrzucony z domu. Wpadł na pomysł, że zamieszka na międzynarodowym lotnisku w Pekinie. Jest to jedno z większych lotnisk świata, dlatego długo zostawał niezauważony.
Mężczyzna cały swój dobytek trzyma w torbach. Śpi na kołdrach i przykrywa się kocem. Jedzenie kupuje w lotniskowych sklepikach. I tak od 2008 roku. Utrzymuje się z zasiłku, który wynosi ok. 520zł. Najlepsze w tej całej historii jest to, że mógłby wrócić do domu. Ale nie chce. Jak mówi, wtedy nie mógłby robić tego na co ma ochotę.
Historia jak z filmu. I to już istniejącego. „Terminal”
opowiada całkiem podobną historię. Jak myślicie, czy taki tryb życia to dobry
plan awaryjny? Czy w Baranowie będzie można spotkać osoby z podobnym pomysłem
na życie? Oczywiście najpierw ruch musiałby tam być wystarczająco duży, żeby
ochrona nie miała czasu na zapamiętywanie każdej twarzy ;)